Newsy

Pewna wygrana ŁKS-u

Zwycięstwem ŁKS-u 1926 Łomża 3:0 nad Huraganem Wołomin zakończyło się rozegrane dziś na stadionie miejskim w Łomży spotkanie 30. kolejki III ligi i był to najniższy możliwy wymiar „kary” dla przyjezdnych, którzy nie postawili biało-czerwonym zbyt dużych wymagań. Bohaterem meczu został 17-letni wychowanek ŁKS-u Michał Tarnowski.

Ełkaesiacy rozpoczęli mecz od zdecydowanych ataków i silnego pressingu. Celem było oczywiście szybkie otwarcie wyniku i „ustawienie” sobie meczu od samego początku. Tak należy grać z niżej notowanymi zespołami, a zwłaszcza na własnym stadionie. Jest to zazwyczaj skuteczne, a jednocześnie podoba się kibicom. Mimo to nie udało się strzelić gola już pierwszych minutach i biało-czerwoni musieli nieco zwolnić tempa, bo z nieba lał się żar i można było mieć obawy o kondycję przy dłuższej grze w takim tempie.

W 5. minucie gry Mariusz Baranowski widząc, że bramkarz gości jest dość daleko wysunięty, wpadł na pomysł, by zaskoczyć go strzałem… z własnej połowy boiska. Piłka nożna zna przypadki, gdy podobne uderzenia trafiają do siatki i kiedyć coś podobnego wydarzyło się nawet na łomżyńskim stadionie, ale niestety nie tym razem, bo Łukasz Derejko spokojnie zdążył się cofnąć i złapać piłkę.

W 16. minucie na uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Przemysław Olesiński, ale nie trafił w bramkę, natomiast dwie minuty później mógł paść gol dla biało-czerwonych. Lewą stroną, po dobrym, prostopadłym zagraniu Baranowskiego, uciekł obrońcom Rafał Grabowski. Pomocnik ŁKS-u wbiegł w pole karne i z dość ostrego kąta chciał zaskoczyć Derejkę. Niestety trafił tylko w słupek. Szkoda, że nie podał w tej sytuacji do wbiegającego środkiem Michała Sadowskiego, którego nie pilnował żaden z obrońców i który znalazłby się w idealnej sytuacji do umieszczenia piłki w siatce,

W 25. minucie piłka jednak znalazła drogę do bramki gości. Ponownie Baranowski obsłużył Michała Tarnowskiego niemal identycznym podaniem, jak kilka minut wcześniej Grabowskiego. 17-letni napastnik znalazł się sam na sam z doświadczonym golkiperem Huraganu i bez problemu, z zimną krwią, strzelił pod poprzeczkę otwierając wynik meczu.

Potrzeba było zaledwie trzech minut, by ŁKS podwyższył prowadzenie w tym spotkaniu. Z prawego skrzydła piłkę dośrodkował na dalszy słupek Damian Gałązka, skąd Grabowski zgrał ją po ziemi wzdłuż bramki, a dzieła dokończył Tarnowski, dla którego było to drugie trafienie nie tylko w tym meczu, ale w ogóle w barwach seniorskiej drużyny ŁKS-u.

Do momentu strzelenia drugiego gola Huragan stanowił tylko tło dla naszych piłkarzy. Po powyższeniu prowadzenia przestali oni jednak forsować tempo gry i nieco się cofnęli, by spokojnie kotrolować dalszy przebieg spotkania. Ośmieliło to nieco przyjezdnych, którzy zaczęli trochę lepiej rozgrywać piłkę i podchodzić bliżeż pola karnego Oliwera Wienczatka. Z dziennikarskiego obowiązku musimy więc odnotować pierwsze celne uderzenie gości na bramkę ŁKS-u w 30.minucie. Po wrzucie z autu głową próbował strzelać reprezentujący jeszcze jesienią biało-czerwone barwy Daiji Kimura, ale uderzenie, choć celne, było bardzo lekkie i skierowane wprost w ręce Wienczatka.

W pierwszej odsłonie meczy nic ciekawego na murawie już się nie wydarzyło i przy stanie 2:0 piłkarze udali się do szatni.

Po przerwie i powrocie na boisko gra nie uległa większym zmianon na korzyść przyjezdnych, a mecz „zabiło” już zupełnie trafienie na 3:0 w 49. minucie Dariusa Cibulskasa, który wykazał się największym spokojem w polu bramkowym Huraganu i z bliska umieścił piłkę w siatce. Gol padł po rzucie rożnym wykonywanym oczywiście przez Marka Kaliszewskiego, który tym samym zanotował już dziewiątą asystę w tym sezonie. warto przypomnieć, że Kaliszewski dołączył do biało-czerwonych w trakcie przerwy zimowej. Ilość kluczowych zagrań tego zawodnika, w większości ze stałych fragmentów najlepiej więc mówi, jak ważnym punktem drużyny stał się doświadczony pomocnik, u trenera Miłoszewskiego grający na lewej obronie.

W dalszej części drugiej połowy grał ŁKS, który stwarzał sobie kolejne sytuacje do podwyższenia prowadzenia. Zawodziła jednak skuteczność lub jak kto woli brak szczęścia. Huragan nie stworzył sobie ani jednej groźnej sytuacji i nie oddał też żadnego celnego strzału. Natomiast ŁKS mógł podwyższyć choćby po nieudanym dośrodkowaniu Olesińskiego, po którym piłka zbyt głęboko zagrana omal nie wpadła „za kołnierz” Derejce. Bramkarza gości uratowała w tej sytuacji poprzeczka. Z kolei w 80. minucie, rozgrywający dziś znakomite spotkanie Tarnowski zdecydował się na indywidualną akcję. Najpierw ograł kolejno trzech obrońców, po czym uderzył na bramkę, ale tym razem trafił tylko w słupek.

Zwycięstwo w tym meczu spowodowało, że ŁKS znalazł się już w bardz dobrej sytuacji jeśli chodzi o utrzymanie w III lidze. Choć matematycznie rzecz biorąc spadek jest jeszcze możliwy, to jego prawdopodobieństwo jest już coraz mniejsze.

Za tydzień (w niedzielę 28 maja) piłkarze trenera Mateusza Miłoszewskiego pojadą po raz drugi w krótkim czasie do Wysokiego Mazowieckiego na mecz z tamtejszym Ruchem. W tym sezonie biało-czerwoni dwukrotnie ograli Ruch 3:0 (jesienią w lidze i 1,5 tygodnia temu w półfinale Okręgowego Pucharu Polski). Nie ma więc raczej powodu, by obawiać się rywalizacji z niemal już pewną spadku drużyną, choć opiekun biało-czerwonych z respektem wypowiada się o tym zespole, który dziś zremisował na wyjeździe z rezerwami Legii.

ŁKS 1926 Łomża – PWKS Huragan Wołomin 3:0 (2:0)

Bramki: 25′, 28′ Tarnowski, 49′ Cibulskas

ŁKS: Wienczatek – Gałązka, Melao, Cibulskas, Kaliszewski – Olesiński, Kacprzyk żk (62 Rydzewski), Baranowski (81 Świderski), Grabowski – Sadowski (71 Kaszubowski), Tarnowski (88 Wasiulewski).

Huragan: Derejko – Woźniak, Lendzion, Lewicki, Szypulski, Zaborowski, Śledziewski, Choiński, Tokaj, Wielądek, Kimura.

źródło: www.mylomza.pl