Newsy

ŁKS udanie inauguruje rundę wiosenną przed własną publicznością

Drużyna ŁKS-u 1926 Łomża nie tylko podtrzymała passę meczów bez porażki u siebie przeciwko Huraganowi Morąg. Biało-czerwoni wygrali dzisiejsze spotkanie 2:1 i odprawili z kwitkiem znacznie wyżej notowanego rywala. Po pierwszej połowie jednak nic nie wskazywało na to, że ełkaesiacy będą w stanie powalczyć nawet o remis.

– Ten mecz miał dwa oblicza. Nie będę w ogóle komentował pierwszej połowy. Gra do tyłu, czego nienawidzę – stwierdził po meczu opiekun biało-czerwonych Krzysztof Ogrodziński i trudno nie zgodzić się z tą opinią. Pierwsze 45 minut w wykonaniu gospodarzy należy jak najszybciej zapomnieć, bo tak grającej drużyny nie chcielibyśmy oglądać nigdy więcej.

Trudno powiedzieć z czego wynikała niemoc ŁKS-u w pierwszej połowie, bo fakt, że Huragan grał naprawdę dobrze, to chyba nie jedyna przyczyna tak słabej postawy naszych piłkarzy. O tej części gry powiemy tylko, że na boisku rządził i dzielił zespół gości, a to, że piłkarze w niebieskich strojach zdobyli tylko jednego gola było w dużej mierze zasługą Pawła Lipca, który w bramce ŁKS-u dokonywał niemal cudów. Jeden raz był bezradny po przepięknym i nie do obrony uderzeniu z woleja João Criciúma w 37. minucie, a poza tym był zdecydowanie najlepszym piłkarzem miejscowych przed przerwą.

Po wyjściu piłkarzy z szatni na drugą połowę kibice, którzy pomimo przenikliwego, zimnego wiatru zdecydowali się przyjść na stadion, przecierali oczy ze zdumienia. Nie wiemy co trener ŁKS-u zrobił, co powiedział piłkarzom w przerwie, ale okazało się to wyjątkowo skuteczne. ŁKS zaczął atakować, zaczął grać dokładniej, szybciej i bardziej zdecydowanie. Szybko dało się zauważyć ogromna różnicę w jakości gry zespołu, na co duży wpływ miała zmiana. Od 45. minuty na murawie pojawił się bowiem w Miejsce Michała Sadowskiego Rafał Maćkowski, który pomimo, że wraca po kontuzji pokazał, jak ważnym zawodnikiem jest dla biało-czerwonych.

ŁKS atakował, a Huragan bronił się coraz słabiej. Piłkarzom z Morąga wyraźnie z każdą minutą ubywało sił. W końcu nadeszła 73. minuta i rzut rożny, po którym w ogromnym zamieszaniu piłkę do własnej bramki skierował Tomasz Szawara i na tablicy wyników pojawił się wreszcie tak wyczekiwany remis. Po wyrównaniu stanu meczu ŁKS nie zwolnił tylko walczył o pełną pulę. Efekt pojawił się 10 minut później. Po koszmarnym błędzie linii obrony Huraganu sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Damian Gałązka i skutecznym strzałem wyprowadził biało-czerwonych na prowadzenie.

Po stracie drugiej bramki goście chcieli odrabiać straty, ale coraz bardziej brakowało im sił, a ŁKS był do bólu skuteczny w defensywie. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry gospodarze mogli nawet podwyższyć prowadzenie, ale sytuacji sam na sam nie zdołał wykorzystać Maćkowski, który strzelił prosto w bramkarza.

– W drugiej połowie łatwiej się grało, bo warunki atmosferyczne były takie a nie inne (silny wiatr – red.). Już chłopaki wszystkie piłki po odbiorze kierowali do przodu i z tego wychodziły jakieś sytuacje. Udało się strzelić dwie bramki i wygraliśmy, Punkty są nam potrzebne jak woda na pustyni można powiedzieć i zdobyliśmy te trzy punkty u siebie. To też cieszy, że u siebie w końcu wygraliśmy i myślę, że teraz jest łatwiej już uciekać. Troszeczkę uciekliśmy do przodu – chwalił swoich zawodników za grę w drugiej połowie trener Krzysztof Ogrodziński.

Kolejny mecz ełkaesiacy rozegrają za tydzień na wyjeździe z Ursusem Warszawa, a przed swoją publicznością zaprezentują się ponownie 31 marca, kiedy do Łomży przyjedzie Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie.

ŁKS 1926 Łomża – Huragan Morąg 2:1 (0:1)
Bramki: Tomasz Szawara 73 (s), Damian Gałązka 83 – João Criciúma 37

ŁKS Łomża: Lipiec – Kamionowski, Wasiulewski, Melao, Rakowski, Rydzewski, Świderski (90. Zalewski), Grabowski (80. Lemański), Tarnowski, Sadowski (46. Maćkowski), Gałązka.

Kaczkan Huragan Morąg: Lawrenc – Mroczkowski, Maciążek, Szawara, Stankiewicz – Kruczkowski (75′ Bogdański), Michałowski (75′ Bartkowski), Łysiak, Żwir (85′ Lenart) – Galik, Augusto.

relacja z meczu: mylomza.pl