Newsy

Sytuacji mnóstwo, bramek brak. Relacja z meczu z Wisłą II Płock.

Spotkaniem z Wisłą II Płock drużyna ŁKS-u Łomża przywitała się ze swoją publiką w rundzie wiosennej. Był to jednocześnie pierwszy mecz Biało-Czerwonych po odejściu trenera Marcina Płuski. Debiut trenera Grzegorza Białka nie zakończył się niestety zwycięstwem, bo chociaż sytuacji nie brakowało, to skuteczności już tak.

Od początku rywalizacji obie drużyny narzuciły niezłe tempo i publika zgromadzona przy ulicy Zjazd 18 na pewno nie narzekali na nudę. W 3. minucie Wisła II Płock przeprowadziła pierwszą groźną akcję – z lewego skrzydła w pole karne wrzucił Malinowski, a głową uderzał były piłkarz ŁKS-u, a więc Adrian Bielka. Piłkę jednak złapał Adrian Olszewski. W 11. minucie gry bardzo szybkie podania wymieniło pod polem karnym gości kilku zawodników ŁKS-u, ale w tej sytuacji zabrakło bardzo niewiele, aby Hubert Antkowiak oddał strzał z bliskiej odległości. Groźną akcję zespół trenera Białka przeprowadził w 19. minucie gry. Karmański wrzucił piłkę w pole karne, klatką piersiową zgrał ją Antkowiak, a Cezary Sauczek uderzył z powietrza z niezłej pozycji, jednak jego uderzenie nieznacznie minęło bramkę Nafciarzy.

W 23. minucie gry Sauczek dośrodkował piłkę idealnie do Patryka Winsztala. Ten miał sporo miejsca w polu karnym, jednak naszego zawodnika zawiodło przyjęcie piłki, po którym obrońca Wisły II Płock błyskawicznie rywali doskoczył i strzał ostatecznie nie zagroził rywalom. 37. minuta gry to dobre dośrodkowanie Kamila Niewiadomskiego z rzutu rożnego. Do piłki dopadł Mich i uderzył głową, lecz Oskar Klon wyłapał piłkę po strzale obrońcy ŁKS-u. Chwilę później przyjezdni odpowiedzieli bardzo groźną akcją. Kapitalne podanie prostopadłe ze środka pola wykonał Krzyżański, a do sytuacji sam na sam doszedł Adrian Bielka. Adrian Olszewski obronił jednak jego strzał, który po kontakcie z bramkarzem okazał się minimalnie niecelny. Na przerwę oba zespoły schodziły zatem do szatni przy wyniku 0:0, jednak przewagę miał w pierwszej połowie ŁKS Łomża.

Po zmianie stron gospodarze ruszyli odważnie do przodu i tworzyli sobie bardzo wiele okazji podbramkowych. W 47. minucie Niewiadomski posłał bardzo dobrą centrę, jednak Antkowiak został minimalnie wyprzedzony przez obrońcę Wisły. W 56. minucie kapitan ŁKS-u zdecydował się uderzyć z okolic 20 metra, ale jego strzał przeleciał nad bramką rywali. Kilkadziesiąt sekund później to Owczarek wrzucał piłkę, a do strzału głową z bliska doszedł Niewiadomski. Jego próbę ponownie w tym meczu zatrzymał jednak Oskar Klon. W 60. minucie miała miejsce kolejna groźna akcja gospodarzy – Sauczek ze skrzydła do Antkowiaka, a napastnik uderzył z okolic 16 metra, lecz ponownie celownik został ustawiony zbyt wysoko.

W kolejnych fragmentach rywalizacji spotkanie jeszcze bardziej się otworzyło i klarownych okazji nie brakowało. Wisła odpowiadała okazjonalnymi atakami, jak w 63. minucie, gdy Filip Lodziński uderzył z powietrza, czy kiedy w 81. minucie aktywny tego dnia Adrian Bielka posłał bombę z dystansu – w obu przypadkach skutecznie interweniował jednak Olszewski. Z kolei ŁKS co chwilę wyprowadzał swoje akcje, a w znakomitych sytuacjach znajdowali się Winsztal, czy Owczarek. W obu sytuacjach zabrakło bardzo niewiele. W ostatnich fragmentach meczu Wisła II Płock broniła się niemal całym zespołem w swoim polu karnym, a ŁKS oblegał szestastkę rywali. Finalnie jednak żadnej bramki zdobyć się nie udało, a zatem spotkanie zakończyło się remisem 0:0.

Po końcowym gwizdku zapytałem Patryka Winsztala o przemyślenia na temat meczu i aspektu, którego zabrakło do odniesienia zwycięstwa. Napastnik ŁKS-u odpowiedział następująco: “Zabrakło zdecydowanie skuteczności. Mieliśmy tak wiele sytuacji, że na gorąco nie jestem nawet w stanie ich zliczyć. W pierwszej połowie brakowało ostatniego podania i o tym rozmawialiśmy w szatni. W drugiej połowie to ostatnie podanie już było, ale zabrakło skuteczności i przez to Wisła zdobyła ten 1 punkt. Ja uważam ten wynik za porażkę”.

Zapytałem również, czy wobec bardzo nisko ustawionej defensywy rywali nie warto było nieco częściej próbować strzałów z dystansu. Zawodnik stwierdził: “Być może, chociaż było kilka prób z dystansu. Wiemy też o tym, że jesteśmy wysoką drużyną i liczyliśmy na to, że któraś z naszych wrzutek będzie celna, a w polu karnym rywali mamy naprawdę rosłych piłkarzy. Mieliśmy nadzieję, że któryś z naszych piłkarzy po wrzutce skieruje piłkę do bramki. Moim zdaniem w niektórych sytuacjach brakowało tylko i wyłącznie szczęścia.”

fot. Łukasz Gosiewski