Newsy

Zwycięstwo w derbach z Wigrami!

W jednym z najważniejszych meczów sezonu 2024/25 ŁKS Łomża podejmował na swoim terenie Wigry Suwałki. Rywal podchodził do spotkania jako wyżej notowany w tabeli zespół, a wyjątkową atmosferę starcia dało się wyczuć od początku. Na stadionie przy Z18 pojawiło się mnóstwo kibiców, w tym  przyjezdni z Suwałk, a każda z ekip miała w planach zgarnąć trzy punkty.

W pierwszych fragmentach spotkania oba zespoły chyba nieco bały się odsłonić, ale inicjatywę przejął zespół gości. Wigry kilkukrotnie atakowały skrzydłami, jednak za każdym razem zagrożenie było zażegnywane przez defensywę ŁKS-u. Klarownych okazji z obu stron jednak brakowało.

W 18. minucie w bocznym sektorze boiska futbolówkę Michałowi Ozdze odebrał Filip Karmański i popędził w stronę bramki Wigier. Jego podanie do środka zostało jednak przecięte przez Berezianskyiego i groźna kontra ostatecznie nie zakończyła się strzałem. 

W 24. minucie groźne dośrodkowanie z prawego skrzydła posłał w pole karne Wigier Adrian Bielka. Wrzutka znalazła adresata, którym był Hubert Antkowiak, jednak strzał napastnika ŁKS-u przeleciał nieco nad bramką.

Wynik został otwarty na 10 minut przed końcem pierwszej połowy. Żebrowski, Puton i Antkowiak rozegrali ładną i szybką akcję przed polem karnym przyjezdnych. Po pechowej interwencji obrońcy Wigier piłka trafiła do gracza z numerem 29 i Hubert Antkowiak strzałem po dłuższym słupku zapewnił ŁKS-owi prowadzenie 1:0 w 36. minucie gry!

W 39. minucie groźną akcję przeprowadził Eryk Matus. Gracz przyjezdnych ładnie złamał akcję ze skrzydła do środka i oddał płaski strzał na bramkę ŁKS-u. Piłka przeleciała jednak obok bramki Adriana Olszewskiego.

Przed przerwą ŁKS Łomża miał kolejne dobre okazje do podwyższenia wyniku. Po rzutach rożnych piłkę uderzali Kamil Wenger, oraz Hubert Antkowiak, lecz w obu przypadkach zabrakło nieco precyzji przy strzałach. Na przerwę oba zespoły zeszły zatem przy wyniku 1:0 na korzyść miejscowych.

Druga odsłona spotkania to dalsza inicjatywa ŁKS-u i szybko strzelona bramka na 2:0! Po niepozornym strzale Owczarka interweniował na rzut rożny 16-letni Dębski, a korner zakończył się trafieniem Huberta Micha, który doskonale wykorzystał zamieszanie w „16” rywali z Suwałk! W 46. minucie gry ŁKS prowadził zatem 2:0.

Dalsze fragmenty spotkania to coraz większa dominacja zespołu beniaminka. W 65. minucie gry groźnie z okolic 18 metra uderzał Gużewski, natomiast kilkadziesiąt sekund później znakomicie na skrzydle pokazał się Głowicki. Jego próbę z bliska obronił jeszcze Olszewski, jednak przy ekwilibrystycznej dobitce Kamila Zalewskiego bramkarz Biało-Czerwonych nie miał już szans. Wigry strzeliły bramkę na 1:2 w 66. minucie i wróciły do spotkania.

Szybko po stracie gola ŁKS miał wyborną szansę na ponowne trafienie do siatki. Antkowiak i Bielka źle rozegrali jednak kontrę w sytuacji 2 na 1 i zagrożenie spełzło na niczym. Spotkanie wyraźnie się otworzyło, jednak więcej czasu na połowie rywala spędzał zespół z Suwałk.

Końcówka spotkania to masa dobrych okazji z jednej i drugiej strony, chociaż to Wigry miały lepsze szanse na wyrównanie. W 88. Minucie gry Makuszewski wypuścił Zalewskiego, a ten wyłożył piłkę na 4 metr. Akcji gości jednak nikt nie zamknął, a obrońcy ŁKS-u na moment zażegnali niebezpieczeństwo.

W doliczonym czasie gry Wigry zyskały rzut wolny z okolic 24 metra. Bardzo dobry strzał Głowickiego trafił jednak w słupek. W ostatnich sekundach spotkania wrzutkę w pole karne wykonał Makuszewski, a Berezianskyi sprytnym strzałem próbował pokonać Olszewskiego. Bramkarz ŁKS-u złapał jednak piłkę, a napór Wigier ostatecznie nie poskutkował bramką wyrównującą.

ŁKS Łomża zwyciężył zatem derbowe starcie w stosunku 2:1 i nie krył radości po ostatnim gwizdku. Mi udało się zamienić kilka słów ze strzelcem gola na 1:0 i jednym z bohaterów sobotniego spotkania – Hubertem Antkowiakiem. Napastnik na gorąco podsumowywał zawody w taki sposób: „Uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie. Pierwszą połowę mieliśmy naprawdę stabilną i Wigry zbytnio nam nie zagroziły, a my udokumentowaliśmy przewagę bramką. Fajnie zaczęliśmy też drugą połowę, końcówka była nerwowa, ale pokazaliśmy trochę cwaniactwa i wygrywamy u siebie!” 

Na pytanie o to, czy strzelona w tym meczu bramka była jedną z najważniejszych w sezonie nasz snajper odpowiadał następująco: „Każda bramka jest ważna, ale najważniejsze, że ten gol daje po części zwycięstwo. To jest bardzo ważne i takie bramki najbardziej cieszą”.

Autor: Łukasz Sobieszuk