ŁKS bez punktów w Morągu
Piłkarze ŁKS 1926 Łomża po raz kolejny wracają z wyjazdu bez punktów. Tym razem Biało-czerwoni z Łomży musieli uznać wyższość Huraganu Morąg, z którym przegrali 2:3. I to pomimo tego, że „ełkaesiacy” dwukrotnie wychodzili na prowadzenie.
ŁKS 1926 Łomża miał szansę na wywiezienie z Morąga przynajmniej punktu, ale w końcówce nie wykorzystał „jedenastki” i gry w przewadze.
Spotkanie z Huraganem ŁKS rozpoczął od prowadzenia 1:0. W 32 min. w zamieszaniu w polu karnym gospodarzy najprzytomniej zachował się Rafał Maćkowski. Po jego uderzeniu w długi róg piłka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w siatce gospodarzy.
– Po strzeleniu bramki jakby coś się zacięło w naszym zespole: przestaliśmy grać, przestaliśmy biegać, przestaliśmy walczyć – relacjonuje Krzysztof Ogrodziński, trener ŁKS 1926 Łomża. – Chcieliśmy utrzymać to prowadzenie do przerwy, ale straciliśmy bramkę w 43 min.
Wtedy Damian Gałązka nie upilnował na lewym skrzydle Rafała Kruczkowskiego, który w sytuacji sam na sam z Krystianem Kalinowskim spokojnie przelobował bramkarza ŁKS-u.
Druga połowa zaczęła się dla łomżan znakomicie. Po prostopadłym podaniu od Kuby Wardzyńskiego w sytuacji sam na sam z golkiperem Huraganu znalazł się Maćkowski, który tym razem wykorzystał swoją szansę, ponownie wyprowadzając ŁKS na prowadzenie. Ale nie na długo. Tuż w wznowieniu przez gospodarzy gry Augusto wykorzystał podanie Pawła Galika i pokonał Kalinowskiego. Nie minęło kolejnych kilkanaście sekund, a Kalinowski ponownie musiał wyciągać piłkę z siatki po zagraniu Augusto.
– Na początku drugiej połowy znowu zaczęliśmy fajnie grać i zdobyliśmy bramkę – podkreśla opiekun łomżan. – Ale po 30 sek. tracimy gola na 2:2, po minucie na 3:2. Coś nam się zacięło: tutaj chyba głowa zaczęła bardziej grać.
ŁKS starał się odrobić straty, a najbliżej doprowadzenia do remisu był w 83 min. Po prostopadłym podaniu od Eryka Rakowskiego w polu karnym Huraganu bramkarz gospodarzy Mateusz Lawrenc sfaulował Maćkowskiego. Do „jedenastki” podszedł sam poszkodowany, ale uderzył lekko i w środek bramki, przez co golkiper Huragana nie miał problemów z obroną tego strzału.
– Mieliśmy też inne sytuacje, kontrolowaliśmy mecz, ale przeciwnik bardzo mądrze się bronił – relacjonuje Krzysztof Ogrodziński. – Ostatnie 5 min. graliśmy w przewadze (po drugiej żółtej kartce z boiska wyleciał Arkadiusz Mroczkowski, przyp. red.), ale przeciwnik mądrze się bronił, wykorzystywał stałe fragmenty gry, przytrzymywał piłkę i dowiózł to zwycięstwo. Mecz kuriozum, szkoda straconych punktów, bo na pewno mogliśmy więcej ugrać. Mieliśmy to podane na tacy i momenty bardzo dobrej gry przeplataliśmy z chwilami wręcz nieudacznictwa. Nie możemy w ten sposób tracić bramki. Aż trudno uwierzyć. Ale taka jest piłka i za to ją kochamy lub nienawidzimy. Mnie najbardziej martwi to, że zabrakło nam pokory i gry do końca zgodnie z założeniami – kończy szkoleniowiec.
Kolejny mecz ŁKS 1926 Łomża rozegra za tydzień przed własną publicznością, a jego przeciwnikiem będzie MKS Ełk.
Huragan Morąg – ŁKS 1926 Łomża 3:2 (1:1)
Bramki: 0:1 – Maćkowski 32, 1:1 – Kruczkowski 43, 2:1 – Maćkowski 47, 2:2 – Augusto 47, 3:2 – Augusto 48
ŁKS: Kalinowski – Rakowski, Wasiulewski, Melao, Kamienowski, Gałązka (55 Kostyk) – Zalewski, Kacprzyk (46 Rydzewski), Wardzyński (60 Tarnowski) – Demianiuk, Maćkowski.
Żółte kartki: Wasiulewski, Melao