ŁKS powalczy o kolejne ligowe punkty
Przed zawodnikami ŁKS-u Łomża ligowy pojedynek w Łomży z KS Michałowo.
Michałowianie awans do IV ligi uzyskali w 2006 r. Pierwsze sezony nie wskazywały na inny cel niż obrona ligowego bytu, co przychodziło im zresztą nie bez trudu. Zmieniło się to 6 lat temu: od sezonu 2013/2014 KS Michałowo nigdy nie zajął po ostatniej kolejce miejsca niższego niż szóste. Zbieranie piłkarzy rodem z okolic Białegostoku, którzy często mają III-ligowe ogranie, okazało się być w przypadku tego klubu słusznie obraną drogą. Czy to wyraz większych niż czołówka IV ligi ambicji, czy szczyt możliwości? – trudno stwierdzić. Przykład LZS Narewka wskazuje, że w oparciu o duże miasto w okolicy można zbudować III-ligowy zespół. Przynajmniej na krótko, bo drużyna, w której gros zawodników to tzw. najemnicy, generuje duże koszty i w dłuższej perspektywie gmina może nie być w stanie ich pokrywać. Na pewno kłopotem jest tutaj brak odpowiedniego zaplecza – w Michałowie nie ma juniorów, istnieją tylko drużyny trampkarzy i młodsze. Zanim jednak ten piłkarski narybek dojrzeje na tyle, by można było zeń korzystać w rozgrywkach seniorskich, kilka lat upłynie. I to chyba największa bolączka trenera Grzegorza Szymańskiego – brak młodzieżowców prezentujących odpowiedni poziom piłkarski. Analiza składu sobotnich rywali ŁKS-u pokazuje, że 33-letni szkoleniowiec gości wymóg obecności na boisku młodzieżowców wykonuje przez eksploatację dwóch właściwie piłkarzy: 17-letniego Jakuba Lemańskiego i o dwa lata starszego Marka Tomczyka. Pozostali gracze z roczników 1999 i młodszych, biorą udział w meczach w mocno okrojonym wymiarze.
Jak już wspomniałem, KS Michałowo piłkarzami z zewnątrz stoi. Niewątpliwie atutem najbliższych przeciwników biało-czerwonych jest duet zawodników ofensywnych Damian Grabowski – Maciej Kondracki, którzy strzelili łącznie 13 goli w tym sezonie podlaskiej IV ligi. Obaj są przykładem na to, jakich zawodników michałowianie poszukują – jeszcze nie leciwi, dwudziestoparoletni, z doświadczeniem w wyższej lidze (odpowiednio pierwszy w Jagiellonii II, drugi w Narewce). W przerwie letniej działacze klubu, korzystając z problemów w Dąbrowie Białostockiej, sprowadzili z Dębu do linii pomocy doświadczonego Mateusza Sołowieja, który również wpisuje się w ten schemat.
Warto zauważyć, że drużyna z Michałowa to jeden z zespołów, który może być rywalem ŁKS 1926 w wiosennym ¼ finału podlaskiego pucharu Polski. W środę uporała się ona z zawsze groźnym Turem Bielsk Podlaski 2:1.
Łomżyniacy będą mieli – podobnie jak sobotni goście – tylko 3 dni na regenerację, po niewątpliwie kosztującym piłkarzy wiele sił boju z rezerwami Jagiellonii, zakończonym wygraną w konkursie rzutów karnych. Czy to wystarczy, by wykrzesać z siebie pełnię umiejętności i pokusić się o 3 punkty? Cieszy, że trener Robert Speichler nie musi się martwić o skład, w sobotę będzie miał bowiem do dyspozycji wszystkich zawodników.
Początek meczu w sobotę 5 października o godzinie 15.
tekst: S/M