ŁKS powalczy z liderem
W ten weekend piłkarze rozegrają następną kolejkę ligową. Biało-Czerwoni rozegrają swój mecz u siebie na Stadionie Miejskim w Łomży, na którym zmierzą się ze szczuczyńską Wissą. Obie drużyny mają nadzieję na komplet punktów, zwłaszcza miejscowi, którzy tydzień temu podarowali wszystkie oczka swoim rywalom.
Trener Robert Speichler liczy na przełamanie swojej drużyny po kiepskich występach. Dla łomżan to walka o powrót do czołówki tabeli. Z kolei szczuczynianie pragną utrzymać pozycję lidera, z której mogą zostać strąceni jeśli nie wyjadą zwycięsko z Łomży. Raczej jednak będzie trudno o emocje w tym spotkaniu bo chociaż obydwa zespoły prezentują całkiem niezłą skuteczność, to takie mecze częściej polegają na pilnowaniu się w grze obronnej, niż na prezentowaniu radosnej gry. A może któryś z zespołów nas zaskoczy? O tym dowiemy się około godziny 21.30 w sobotni wieczór. Początek spotkania zaplanowano na 19.26 a poprowadzi je Pan Daniel Niemyjski.
W poprzedniej kolejce Wissa zwyciężyła na tym samym boisku (szczuczynianie wynajmują Stadion Miejski w zastępstwie swojego, na którym trwa remont) Dąb Dąbrowa Białostocka 6:0, a w związku z tym, że Tur Bielsk Podlaski pauzował, to pozwoliło zielono-czerwonym awansować na 1. miejsce w tabeli. ŁKS 1926 z kolei nie sprostał na wyjeździe Sparcie Augustów 1:2 po dwóch golach Pawła Zaniewskiego, chociaż prowadził po bramce strzelonej przez Reinaldo Melão na początku spotkania. Wynikiem tej porażki jest spadek na 7. miejsce w tabeli, która zdecydowanie nie satysfakcjonuje ani zarząd, ani kibiców.
Już przed sezonem Wissa była typowana jako jeden z kandydatów do zwycięstwa w rozgrywkach. Naszpikowani łomżyniakami szczuczynianie w przerwie letniej wzmocnili się jeszcze bardziej, sprowadzając bardzo doświadczonego Mariusza Łapińskiego, grającego jeszcze w ub. sezonie w ŁKS-ie Filipa Dojlidę, oraz Karola Buzuna. Pochodzący z Łomży szkoleniowiec Marcin Gałązka poskładał zespół i efekty na razie są bardziej pozytywne, niż w ŁKS-ie.
W Łomży trener w tym sezonie nie musiał nic „ratować” i stosować jakichś rozwiązań doraźnych ale mógł w pełni ustawiać zespół według własnego upodobania. Władze klubu dołożyły wszelkich starań żeby szkoleniowiec miał szeroką kadrę tak by nie trzeba było łatać zespołu juniorami (duża liczba młodzieżowców jest wynikiem już nie konieczności, ale stawiania na młodzież). Można powiedzieć że ŁKS 1926 przeszedł niewielką przebudowę przed sezonem. I wszystko szło jak po maśle do spotkania z Turem, gdy zespół dopadła plaga kontuzji i okazało się, że trener Speichler jednak nie ma komfortu posiadania dwóch zawodników na pozycję. Mimo to 12 punktów w 6 meczach to całkiem niezły wynik i zapewne do takiego samego wniosku doszło szefostwo klubu, skoro nie słyszymy z ul. Zjazd pomruków niezadowolenia. Mimo to należy zganić Biało-Czerwonych za pierwszą połowę meczu z Turem i zwłaszcza koszmarną grę w drugiej połowie ze Spartą na wyjeździe. Być może ma to związek z presją jaka ciąży na zawodnikach. I chociaż zastanawiałem się tutaj w zeszłym tygodniu nad przyszłością szkoleniowca Sparty, to kto wie, czy jeśli ŁKS-iacy nie zaczną znowu zdobywać punktów, to nie zaczniemy zastanawiać się wkrótce nad losem naszego trenera. Chociaż zarząd wraz z Prezesem Łukaszem Uściłowskim zdaje się ufać trenerowi Speichlerowi, to łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Ostatnie wyniki nie były rewelacyjne, ale ekipa z Łomży nie zapomniała jak grać. W zespole wciąż brakuje lidera, nie wiadomo, pod kogo drużyna ma grać. Taki zawodnik wciąż nie objawił się w tym sezonie na murawie, nie jest nim – niestety – mający świetne otwarcie sezonu Łukasz Wojno. Dotychczas najsłabszą formacją zespołu była defensywa a teraz niestety ale palmę pierwszeństwa przejęła środkowa formacja. Być może problem zespołu jest gdzieś, o czym może nie wiedzą dziennikarze i kibice. W każdym razie ŁKS 1926 zawodzi, ale potencjał wciąż ma olbrzymi i może się obudzić. A gdzie lepiej to zrobić niż na własnym obiekcie i przy własnej publiczności? Okazja ku temu jest idealna bo zespół solidnie przepracował cały tydzień a do tego do treningów miał powrócić Dawid Ostaszewski. Trener Speichler przed sobotnim meczem na pewno zdecyduje się na jakieś zmiany.
Patrząc na postawę łomżan faworytem powinna być ekipa gości. Tyle że postawa ŁKS-u jak zawsze jest wielką niewiadomą. Może mu wyjść świetny mecz a może być totalna klapa. No ale może tym razem uda się w końcu przełamać kiepską passę w ostatnich meczach i w końcu wygrać. Bo jeśli nie wygrywać u siebie, to gdzie? Dobrze by było też odrobić stratę punktów z Augustowa gdzie jak wspomniałem łomżanie przegrali ze Spartą, jeśli zespół trenera Speichlera chce utrzymać się w czołówce w tabeli IV ligi
Data: 12.09.2020 r. godz. 19.26
Miejsce: Łomża, Stadion Miejski
Sędzia: Daniel Niemyjski