Newsy

Przerwana passa

Łomżyński Klub Sportowy uległ na własnym boisku Broni Radom 0:2 (0:1) i nie utrzymał passy meczów bez porażki w wiosennych starciach. Bramki do gości zdobywali w 20. minucie Dorian Buczek i w 90. minucie Kacper Górka. Biało-czerwoni utrzymali dziewiąte miejsce w trzecioligowej tabeli, ale ich dystans do radomskiej Broni zwiększył się do czterech punktów.

Środowe spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Już w 2. minucie spotkania kibice zgromadzeni na Z18 byli świadkami jak piłka po strzale Huberta Antkowiaka znalazła drogę do bramki gości. Niestety wcześniej wybrzmiał gwizdek sędziego sygnalizujący, że napastnik łomżyńskiej drużyny w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej. Zawodnicy ŁKS-u chcieli iść jednak za ciosem. Już w 3. minucie przed doskonałą okazją stanął Patryk Winsztal. Wychowanek Broni Radom w polu karnym gości przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Jakuba Kosiorka. Wydawało się, że mecz jest pod kontrolą podopiecznych Marcina Płuski i tylko kwestią czasu jest objęcie prowadzenia przez Łomżyński Klub Sportowy. W 10. minucie pierwsza okazja radomian. Piłka po rzucie rożnych jednak wysoko nad bramką ŁKS-u. W 11. minucie dał o sobie znać Mateusz Michasiewicz, który z prawej strony boiska wrzucał piłkę w pole karne Broni. Ta trafiał do Adriana Bielik, który jednak po strzale głową nie trafił w światło bramki.

W 20. minucie Broń objęła prowadzenia. Adrian Dziubiński zauważył wbiegającego w pole karne ŁKS-u niepilnowanego Doriana Buczka. Idealnie zagrał do niego piłkę, a ten natychmiast, bez przyjęcia, zdecydował się na strzał. Piłka przy dalszym słupku zatrzepotała w bramce biało-czerwonych i goście objęli prowadzenie. W kolejnych minutach gospodarze chcieli jak najszybciej odpowiedzieć rywalowi, jednak nie byli w stanie zagrozić bramce Broni. W 31. minucie znakomita okazja zawodników ŁKS-u. Szymon Kuźma posłał piłkę w pole karne gości. Tam przyjął ją klatką Hubert Antkowiak i w asyście defensorów rywala zdołał z bliskiej odległości oddać strzał, ale niestety niecelny. Po tej akcji nasz napastnik potrzebował pomocy medycznej, ale na szczęście mógł kontynuować środowe spotkanie. 35. minuta to strzał Mateusza Michasiewicza, który dopadł do piłki po rozegranym rzucie rożnym ŁKS-u. Niestety tylko w boczną siatkę. Na przerwę Ełkaesiacy schodzili z jednobrakową stratą.

W drugiej odsłonie meczu oba zespoły rozkręcały się bardzo długo. Dopiero w 56. minucie dogodną okazję mieli gospodarze. Mało brakowało, żeby piłka dotarła na głowę niepilnowanego Adriana Bielki, ale w ostatniej chwili podanie przeciął jeden z defensorów gości. Gdyby nie to, Adrian stanąłby przed stuprocentową okazją na zdobycie gola. Na kolejną dogodną sytuację musieliśmy czekać do 78. minuty. Wówczas Hubert Mich po rzucie rożnym strzałem głową uderzył na bramkę Broni. Piłka jednak nieznacznie minęła słupek. W 81. minucie w polu karnym ŁKS-u upadł napastnik gości Timite, jednak arbiter zaklasyfikował to jako symulowanie u upomniał zawodnika żółtą kartką. Piłkarze Łomżyńskiego kontrolowali grę, jednak akcje ich ofensywne kończyły się biciem głową w mur. 89. minuta to kolejna groźna okazja ŁKS-u. Podanie do Dawida Owczarka przeciął zawodnik Broni Radom. Gdyby nie to, pomocnik ŁKS-u stanąłby przed dogodną sytuacją na wyrównanie wyniku spotkania. W 90. minucie piłkę wybitą przez Wengera w środkowej części boiska przejął Timite. Dostrzegł niepilnowanego po prawej stronie kolegę z zespołu. Ten wykorzystał niezdecydowanie Krystiana Kalinowskiego i dopadł do piłki w polu karnym ŁKS-u. Tam pod bramkę zagrał do młodego Kacpra Górki, który z najbliższej odległości umieścił piłkę w bramce biało-czerwonych.

Do końca meczu już nic się nie zmieniło i przerwana passa ŁKS-u stała się faktem. Okazją do poprawy będzie sobotnie spotkanie w Elblągu z tamtejszą Concordią. Początek spotkania w sobotę o godz. 17.30.